Man

5 października, w otwartej dzień wcześniej fabryce w podkrakowskich Niepołomicach, MAN po raz pierwszy w Polsce zaprezentował nowe modele pojazdów klasy ciężkiej - opracowane kosztem ponad 100 mln euro TGX i TGS. Nowe ciężarówki z brunszwickim lwem w logo zastąpią rodzinę TGA. MAN zdecydował się na zróżnicowanie nazw swoich ciężkich pojazdów w zależności od ich zastosowania. Symbolem TGX oznaczono samochody ciężarowe i ciągniki siodłowe przeznaczone do krajowego i międzynarodowego transportu dalekobieżnego (do wyboru będą wyłącznie komfortowe, sypialne kabiny XL, XLX i XXL). Ciężarówki oraz ciągniki konstrukcyjne i przeznaczone do transportu na krótszych dystansach (do wyboru kompaktowe kabiny M, L i LX) oznaczono natomiast jako TGS.

W ubiegły czwartek (04.10) uroczyście otwarto nową fabrykę koncernu MAN w podkrakowskich Niepołomicach. Zbudowany kosztem 90 milionów euro zakład ma produkować 15 tys. kompletnych samochodów ciężarowych rocznie (w systemie jednozmianowym) i do 2010 r. zatrudniać minimum 650 osób. Dotychczas ponad 200 członków załogi niepołomickiej fabryki przeszło szkolenia w zakładach MAN w Monachium oraz Salzgitter.

W przypadku ciągników siodłowych trudno jest wyliczyć spadek wartości poszczególnych modeli. Są jednak cenniki podające wartość pojazdów używanych. Z analizy danych Eurotax-Glass's wynika, że największym uznaniem na rodzimym rynku wtórnym cieszą się skandynawskie ciągniki siodłowe i one są najdroższe. Volvo i Scania to pierwsza liga pod względem cen sprzedaży. Za nimi są DAF i MAN - firmy, które zajmują dwa czołowe miejsca w sprzedaży nowych pojazdów ciężarowych w Polsce.

Anton Weinmann, szef działu pojazdów komercyjnych MAN-a, potwierdził, że w ciągu najbliższych kilku lat fabryka w niemieckim Salzgitter całkowicie zrezygnuje z produkcji autobusów, a jej załoga będzie wytwarzać podzespoły do ciężarówek. Zlecenia produkcyjne na autokary przejmą polskie fabryki. Przenosiny produkcji z fabryki w Salzgitter do Polski trwają od kilku lat.

Mimo przynależności do średniej klasy pojazdów ciężarowych MAN TGM 12.280 4X2 LL pod względem komfortu pracy kierowcy i przyjemności z jazdy przypomina najcięższe pojazdy. W naszej ocenie podstawowymi atutami MAN-a są: mocny silnik oraz komfortowa szoferka i zawieszenie. Mankamenty, którze rzuciły nam się w oczy to z kolei: przeciętnej jakości, zbyt ciemne plastiki użyte do wykończenia wnętrza oraz skrzynia, która mogłaby zmieniać przełożenia szybciej.

MAN dołączył do wąskiego grona producentów (Volvo i Solaris) autobusów z napędem hybrydowym. Pierwszym takim autobusem marki MAN jest Lion's o długości 12 m. Autobus waży 12 t, dopuszczalna masa całkowita jest o 6 t większa. Do napędu służy 260-konny silnik wysokoprężny o poj. 6,9 l i dwa motory elektryczne o mocy po 110 KM.

Miejski Zakład Komunikacji w Toruniu kupił pięć nowych autobusów MAN Lion's City z fabryki w podpoznańskich Sadach. Niskopodłogowe autobusy posiadają po 106 miejsc pasażerskich, 29 osób może podróżować na miejscach siedzących. Pojazdy mają system monitoringu. Jednocześnie, przez rok na ulicach Torunia przechodzić będzie testy MAN Lion's City napędzany CNG (sprężonym gazem ziemnym).

W Wałczu (północna Wielkopolska) otwarto autoryzowaną stację obsługi MAN-STAR Trucks. Gospodarzem obiektu jest ZTUH Albor, rodzinna firma motoryzacyjna, działająca od 1991 r., a specjalizująca się w naprawach taboru ciężarowego, głównie ciągników siodłowych i naczep. Zakład ma autoryzację takich producentów, jak: SAF, BPW, WABCO, JOST, Webasto, Eberspächer.

Pod koniec marca Neoman (w skład firmy wchodzą Neoplan i autobusowa część koncernu MAN) podsumował wyniki ubiegłorocznej produkcji w Polsce. W dwóch fabrykach autobusów, w Starachowicach oraz w Sadach pod Poznaniem, wyprodukowano 707 kompletnych autobusów oraz 456 szkieletów. Fabrykę w Sadach opuszczały głównie pojazdy dwunastometrowe, które stanowiły 82 proc. produkcji.

Spore zainteresowanie wzbudzały ciągniki siodłowe z różnego rodzaju naczepami. Dominowały zestawy typu: chłodnia, kontener oraz samowyładowcze, przystosowane do przewozu materiałów sypkich. Większość oferty stanowił indywidualny import z Zachodu. Za cztero-, pięcioletnie ciągniki, np. Volvo czy MAN-a, żądano około 100 tysięcy złotych.