Kigar, firma spedycyjno - transportowa z Goleniowa ma w swoim parku maszynowym dwanaście zestawów, w nich DAF-y, Volvo i Mercedesy. Część z nich to samochody ciężarowe z Euro 3. Piotr Śliwiński, właściciel firmy, na razie nie zamierza inwestować w nowsze ciężarówki. Czeka na poprawę koniunktury.
- Jak radzą sobie przewoźnicy w kryzysie? Prasa donosi o coraz większej liczbie bankrutujących firm transportowych. Co robią przedsiębiorcy, żeby przetrwać? Postanowiliśmy sprawdzić to na przykładzie jednej firmy. Jak Pan daje sobie radę?
- Obniżamy koszty, szukamy oszczędności, skrupulatnie rozliczamy kierowców, każdą wydawaną złotówkę ogląda się dwa razy. Transport jest branżą, na której kryzys odbił się chyba najbardziej. Wszystko zaczęło się w 2007 roku, kiedy drastycznie spadł kurs euro, a paliwo zdrożało. Dotknęło to szczególnie przewoźników międzynarodowych, takich jak my. Teraz doszły kolejne czynniki gospodarcze. Coraz mniej się produkuje, więc coraz mniej mamy do wożenia. Dlatego firmy przewozowe upadają.
- Ma Pan mniej zleceń?
- W tym roku zleceń jest mniej o około 40-50 procent niż w zeszłym. Następstwem tego jest obniżanie stawek przewozowych do poziomu, przy którym frachty stają się nierentowne i tak się przewoźnicy nawzajem wykańczają. Już tylko sporadyczne zlecenia są opłacalne.
- Także zagraniczne?
- Niemieccy zleceniodawcy proponują teraz np. 0,6 eurocenta za 1 km, a sama opłata drogowa w Niemczech zabiera co najmniej 0,2 eurocenta za 1 km. W przypadku ciągników Euro 3 opłata jest wyższa i nie opłaca się nimi jeździć.
- Jakie Pan ma ciągniki?
- Mam dwanaście zestawów, w nich DAF-y, Volvo i Mercedesy i właśnie część z silnikami Euro 3.
- Nie wymienia Pan na nowe, z Euro 4, 5?
- Nowy ciągnik kupiłem w ubiegłym roku, Volvo FH12 Euro 5. W bieżącym roku nic nie wymieniłem i nie zamierzam inwestować, dopóki rynek się nie ruszy.
- Szuka Pan nowych kierunków?
- Operujemy w Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, a także na Łotwie. Teraz zdecydowałem się na zlecenia w Bułgarii. Pojechały pierwsze kursy, czekam na powrót zestawów i dopiero będę analizował, na ile ten kierunek jest rentowny.
- Czy możliwość kabotażu, jaka pojawiła się niedawno, to faktycznie nowa szansa dla przewoźników?
- Niektórzy próbują przewozów wewnętrznych w Niemczech, ale ubezpieczenia takich frachtów mają zaporowe ceny, a niemieckie służby wyjątkowo dokładnie sprawdzają pojazdy wykonujące takie kursy. Jak się uprą, to coś znajdą, żeby dać mandat, skierować zestaw do serwisu... Nasza firma nie podjęła się na razie takich przewozów.
- Co wozicie?
- Głównie towary neutralne. Od niedawna ładunki sypkie, jak zboża, nawozy, pasze. Jako firma spedycyjna zaczęliśmy też brać zlecenia na przewóz ładunków wielkogabarytowych.
- Spedycja daje Panu dodatkowe możliwości w trudnej sytuacji na rynku...
- Myślę, że jeszcze "żyję" dzięki temu, że prowadzę też spedycję. Z samym transportem chyba bym nie przetrwał.
Pełna oferta firmy Kigar jest dostępna na naszym portalu www.Truck.pl