Tegoroczny zlot po raz pierwszy trwał trzy, a nie dwa dni. W dniach 17-19 lipca na terenie II kampusu Politechniki Opolskiej swoje "muskuły" prężyło około 150 podrasowanych trucków z całej Europy. Ogromne cacka prezentowali truckerzy z Polski, Czech, Niemiec, Holandii, Danii oraz ojczyzny tuningu w najcięższym wydaniu - Szwecji. Mocni Polacy

Najsilniejszą reprezentację wystawili oczywiście Polacy, których pojazdy z roku na rok prezentują wyższy poziom tuningowego kunsztu i w coraz mniejszym stopniu odbiegają od samochodów swoich daleko bardziej doświadczonych kolegów z zagranicy. Europejski guru tuningu ciężarówek, Szwed Svempa Bergendahl, przed tegorocznym Master Truckiem wychwalał Polaków, mówiąc, że depczą już po piętach Szwedom i wszystko wskazuje na to, że wkrótce to Skandynawowie będą się wzorować na nas. O tym, że było w tym trochę kurtuazji, świadczą jednak wyniki rywalizacji (w tabelce). W najważniejszych kategoriach zwyciężyły samochody maniaków ciężkiego tuningu z zagranicy. Pocieszeniem pozostaje fakt, że zwycięzcy Master Trucka to absolutna europejska czołówka, czyli samochody nagradzane również na największym tego typu zlocie - szwedzkim Nordic Trophy. Po kilku edycjach Master Trucka można też zauważyć, że w Polsce jest już co najmniej kilka firm, które nie traktują tuningu ciężarówek w kategoriach jednorazowego szaleństwa. Upiększają swoje pojazdy z pasją i głębokim przekonaniem, że takie samochody są najlepszą reklamą ich firm. A co najważniejsze, co roku pokazują w Opolu kolejny stuningowany pojazd.

Nawet tych gości, którzy byli na wszystkich poprzednich Master Truckach, tegoroczny zlot zaskoczył co najmniej kilka razy. Po raz pierwszy w Opolu można było zobaczyć stuningowane zestawy 25-metrowe. Dwa fantastycznie upiększone składy z Finlandii przyjechały do Polski po raz pierwszy i... zgarnęły dwie główne nagrody. Po ubiegłorocznym debiucie pierwszej budowlanej ciężarówki, betonomieszarki "szerszenia" firmy Rozwadowski ze Szczecina, pojawiła się kolejna, też betonomieszarka z motywem z kreskówki na gruszce. Po raz pierwszy zlot nieco popsuła pogoda - w sobotę cały dzień lał deszcz. Na rozgrzewkę można było poczuć zapach palonej gumy - kierowca leciwego MAN-a pokazał, jak przerabia się opony na dym.