Zainteresowanie używanymi maszynami rolniczymi nieco w ostatnich miesiącach spadło. To rezultat stosunkowo drogiego euro, jak również szerszego wprowadzenia dopłat do zakupu maszyn nowych. Rolnicy pytają głównie o ciągniki renomowanych firm - takich jak Fendt, Deutz - Fahr, John Deere, ale jednocześnie nie chcą na nie wydać więcej niż 50 tysięcy zł. Nieco wzrosło natomiast zainteresowanie agregatami uprawowo-siewnymi z drugiej ręki. Mniej jest chętnych na kombajny, zarówno zbożowe, jak i np. ziemniaczane.
W miarę duże jest zainteresowanie ciągnikami i agregatami uprawowo-siewnymi.
Ciągniki w rolach głównych
Jak się dowiadujemy w Rolcelu (Brzoza Bydgoska, woj. kujawsko-pomorskie), firmie importującej "używki" z Niemiec, najwięcej rolników pyta obecnie o ciągniki w cenie do 50 tys. zł, a pochodzące od któregoś z markowych producentów (np. Fendt, Deutz-Fahr, John Deere). Za taką kwotę można dostać kilkudziesięciokonną maszynę z połowy ubiegłej dekady. Nieco wzrosło też zainteresowanie agregatami uprawowo-siewnymi z drugiej ręki, mniej jest natomiast chętnych na kombajny, zarówno zbożowe, jak i np. ziemniaczane. Zdaniem Emila Brończyka z firmy Romanowski (Bartoszyce, woj. warmińsko-mazurskie), coraz więcej amatorów mają również maszyny niemal nowe, pełniące do tej pory np. rolę prezentacyjną (testy, targi itp.). Kosztują mniej niż nowe, a są zazwyczaj ponadstandardowo wyposażone. Ceny maszyn w ostatnich miesiącach wzrosły o 10-15 proc., choć wg dilerów wzrost ten jest niższy, niż wynikałoby to z przeliczenia euro na złotówki.
Nie tylko Niemcy
Jak wynika z sondażu, który przeprowadziliśmy w niemieckich firmach handlujących używanym sprzętem rolniczym, niemal połowa oferowanych maszyn trafia do zagranicznych odbiorców, z których najbardziej znaczącą grupę stanowią właśnie Polacy. - Przyjeżdżają z całego kraju, ale szczególnie dużo jest klientów z województw przygranicznych - usłyszeliśmy w firmie ZG z Karlsruhe mającej w ofercie kilkadziesiąt używanych ciągników, przyczep, kombajnów. Często polscy klienci pojawiają się w Holandii, Francji, Belgii, we Włoszech, a także w Skandynawii. W każdym z tych państw należymy do głównych odbiorców używanych maszyn, m.in. obok Czechów, Węgrów i Greków.
Czas specjalistów
Rzadko do zagranicznych dilerów maszyn używanych trafiają sami rolnicy, przyszli użytkownicy. Z reguły są to pośrednicy kupujący na zamówienia polskich odbiorców i świadczący usługi od A do Z. - Szukamy maszyny odpowiadającej konkretnemu zleceniodawcy. Określa on nie tylko rocznik, ale czasem również przebieg czy maksymalną cenę. Bierzemy na siebie wszystkie formalności związane z zakupem, również transport do Polski - usłyszeliśmy w firmie Świerkot z Pszczyny (woj. śląskie).
Ciągnik Fendt Favorit 611 |
1981 / Niemcy |
ok. 48 tys. zł |
Kombajn New Holland TX 66 |
1992 / Niemcy |
ok. 220 tys. zł |
Ciągnik John Deere 6300 |
1993 / Holandia |
ok. 69 tys. zł |
Brona talerzowa Souchu 40 |
1996 / Francja |
ok.12 tys. zł |
Ciągnik Landini 85 Blizard |
1999 / Belgia |
ok. 71 tys. zł |
Ładowacz Manitou 628 |
2004 / Francja |
ok. 29 tys. zł |
Wóz asenizac. Primex 2400 |
2006 / Anglia |
ok. 26 tys. zł |
Ciągnik John Deere 7530 |
2008 / Niemcy |
ok. 450 tys. zł |
Źródło: sprzedawcy |