Piszecie, że powinno być łatwiej uzyskać licencję na przewozy rzeczy takich jak piasek, cement na budowę czy ziemia z wykopów, a tymczasem ci, którzy już ciężką krwawicą zdobyli uprawnienia do świadczenia takich usług, muszą walczyć z nieuczciwą konkurencją. Najczęściej ze strony rolników - zaalarmował nas właściciel kilku wywrotek.
To odzew na naszą publikację w Auto Market Truck nr 709 z 16.08.2008 r. pod tytułem "Wolny rynek z przeszkodami". Przypomnijmy: omówiliśmy w niej jedną ze skarg na polskie przepisy, zgłoszoną do Nadzwyczajnej Komisji Sejmowej "Przyjazne Państwo". Chodziło właśnie o to, że drobnym przedsiębiorcom często znacznie łatwiej jest kupić wywrotkę, niż legalnie świadczyć nią usługi dla budów w swoim rejonie, bo wymaga to kosztownych kursów i zabezpieczenia finansowego w kwocie 9 tys. euro na jedno auto i 5 tys. euro na każde następne. Warunki uzyskania licencji na przewozy na potrzeby lokalnych budów i drogich towarów w ruchu dalekobieżnym są bowiem takie same.
Tymczasem, według naszych rozmówców o wiele większym problemem niż trudności w dostępie do rynku jest obecność na nim nielegalnych przewoźników. - To często rolnicy - mówił właściciel wywrotek - kupują auta za dotacje z Unii i wożą materiał na budowy na dziko. Bezkarnie. Do tego nie płacą na ZUS, i nie muszą mieć tachografów!
Piotr Marzec, zastępca naczelnika Wydziału Inspekcji w Wojewódzkim Inspektoracie Transportu Drogowego w Krakowie przyznaje: pojazdy rolników jeżdżą na specjalnych zasadach. Nie znaczy to jednak, że mogą przewozić rzeczy, które nie są ich własnością: - Mogą na tej zasadzie przewozić tylko swoje płody rolne, ewentualnie materiały na budowę obiektów w gospodarstwach.
W przypadku wykrycia, że pojazd rolnika przewozi towary zarobkowo, właściciel może być ukarany karą w wysokości 8 tys. zł za brak licencji. Jednak nasz rozmówca nie przypomina sobie ani jednego takiego przypadku.