Wybór maszyn rolniczych na naszym rynku jest ogromny i to niewątpliwie dobrze dla klientów. Tyle tylko, że muszą oni mieć jasność, co warto uprawiać, w jaki sprzęt zainwestować. A takiej jasności obecnie rolnicy nie mają. Jeśli chodzi o nasz główny produkt, tzn. przyczepy rolnicze, to przyrost sprzedaży jest widoczny, ale trudno mówić o stabilizacji.
Jarosław Kaczyński z Funrolu z Ligoty Książęcej:
- Wybór maszyn na naszym rynku jest ogromny i to niewątpliwie dobrze dla klientów. Tyle tylko, że muszą oni mieć jasność, co warto uprawiać, w jaki sprzęt zainwestować. A takiej jasności obecnie rolnicy nie mają. Jeśli chodzi o nasz główny produkt, tzn. przyczepy rolnicze, to przyrost sprzedaży jest widoczny, ale trudno mówić o stabilizacji. Sytuację rynkową w zdecydowany sposób określa to, czy realizowany jest któryś z programów związanych z dopłatami, czy nie. Brak wiążących decyzji w sprawie dopłat, a z takim zjawiskiem mamy obecnie do czynienia, powoduje, że rolnicy czekają ostatnio z zakupami.
Ryszard Wolski z Agromy z Poznania:
- Sporym impulsem do zwiększenia zainteresowania nowymi maszynami byłoby ograniczenie formalności. Wbrew temu, co się często słyszy, bywają z tym spore kłopoty. Warto, aby okres pomiędzy sfinansowaniem transakcji (rolnik płaci 100 proc. ceny maszyny) a otrzymaniem dopłaty był krótszy niż obecnie (trwa to ok. 3 miesięcy). Dystrybutorzy starają się wprawdzie maksymalnie zachęcić rolników do zakupu i stosują różne ulgi, ale uproszczenie procedur i skrócenie czasu od zakupu do uzyskania subwencji byłoby korzystne dla jednych i drugich.