Samochody ciężarowe. Zmieniły się przepisy dotyczące przewozu zwierząt
Od początku tego roku w Unii Europejskiej obowiązują nowe, bardziej rygorystyczne przepisy odnośnie do warunków transportowania żywych zwierząt. Spowodowało to zarówno spadek liczby przewozów, jak też zmiany w budowie specjalistycznego taboru. W Polsce wciąż nie ma dilera wyspecjalizowanego w handlu nowymi pojazdami produkcji zagranicznej do transportu zwierząt rzeźnych. Pojedyncze takie transakcje, na zamówienie konkretnych klientów, podejmują się organizować firmy wyspecjalizowane w obrocie używanym taborem ciężarowym. Więksi przewoźnicy obywają się bez żadnego pośrednictwa i sami sprowadzają odpowiednie modele z Europy Zachodniej.
Unijna dyrektywa całkowicie zabrania przewozu młodych zwierząt (precyzując przy tym wiek źrebiąt, cieląt, prosiąt itp., których ograniczenie to dotyczy) na odległość większą niż 100 km. W praktyce oznacza to likwidację pewnych segmentów międzynarodowego handlu. Pozostałe zwierzęta muszą mieć zapewnione podczas transportu lepsze niż wcześniej warunki. I tak, jeśli przewóz trwa więcej niż 8 godzin, pojazdy muszą być wyposażone w mechaniczną wentylację, system monitorowania temperatury oraz zbiorniki na wodę do pojenia.
Kolejne wymogi techniczne wejdą w życie w roku 2009, od kiedy to wszystkie transporty ze zwierzętami poruszające się po drogach europejskich będą monitorowane satelitarnie w celu ułatwienia prowadzenia wyrywkowych kontroli sanitarno-weterynaryjnych. Dla przewoźników oznacza to konieczność montowania w zwierzęcym taborze nadajników GPS.
Kujawski monopol
Producenci musieli dostosować się do nowych wymogów. Na życzenie klienta instalują już nawet wspomniany osprzęt satelitarny. Tak robi m.in. firma Kastpol ze Świecia, która tabor do transportu zwierząt wytwarza już dwunasty rok z rzędu i nadal nie widzi w kraju godnego siebie konkurenta. - Może gdzieś tam ktoś robi pojedyncze egzemplarze, ale o większym wytwórcy nie słyszałem - zapewnia prezes Kazimierz Stabryła. A jego interes ciągle się rozwija. W tym roku ma znów więcej zamówień eksportowych, ale zagranicznym klientom chodzi najczęściej o luksusowo wykończone pojazdy do transportowania koni sportowych. Na rynek krajowy Kastpol wypuści w tym roku ok. setki pojazdów do przewozu zwierząt rzeźnych. - Najczęściej są to zestawy, ciężarówka plus przyczepa - objaśnia szef firmy. - Naczepy zabudowujemy rzadko, chociaż z zagranicy dostajemy trochę takich zamówień, najwięcej z Danii - precyzuje.
Wszystkie ładownie są wielopoziomowe, mają od dwóch do czterech pięter, i są zazwyczaj uniwersalne. Gdy przewoźnik specjalizuje się np. w transporcie bydła, zabudowuje tylko jedną poziomą przegrodę, gdy przewozi świnie, cielęta lub owce - dwie, a dla drobiu jeszcze więcej.
W używanych można pokombinować
Spadek zapotrzebowania na taki tabor sygnalizuje firma Dan-Mar z Koczewic koło Malborka, zajmująca się sprzedażą używanych ciężarówek najróżniejszych typów. - Rynek już się trochę nasycił - twierdzi właściciel Daniel Kozieł. - Rzeźnie i obsługujący je przewoźnicy eksploatują te pojazdy przez wiele lat, a jak już się zdecydują na wymianę, to rozglądają się raczej za jednostkami nowymi, bo wtedy mogą liczyć na dotację z Unii Europejskiej - wyjaśnia. W rezultacie Dan-Mar zmienił swoją strategię handlową. Kiedyś liczne konio- i świniowozy stały w firmie na placu, czekając na klienta. Dzisiaj są tu tylko dwie czy trzy takie zabudowy w częściach, które można zamontować na dowolnym podwoziu. Ciężarówki gotowe do przewozu zwierząt sprowadza się natomiast tylko pod konkretne zamówienia. W tym roku takich transakcji było - jak dotąd - tylko kilkanaście.
W środowisku kierowców i przewoźników są jednak wciąż zdeklarowani zwolennicy stosowania sprzętu starszego i to nie ze względu na jego niższą cenę. - W nowych ciężarówkach muszą być już montowane elektroniczne tachografy, z którymi raczej nie da się wiele pokombinować - mówi znawca tej branży.
- A na tradycyjne mechaniczne są pewne sprawdzone sposoby. Ale jeśli nawet kierowca nie fałszuje wskazań, to na podstawie zapisów na tarczkach znacznie trudniej jest dojść do stwierdzenia przekroczenia przez niego dopuszczalnego czasu jazdy niż przy użyciu karty tachografu cyfrowego - dodaje.
"Włoszczyzna" najlepsza
W Polsce wciąż nie ma dilera wyspecjalizowanego w handlu nowymi pojazdami produkcji zagranicznej do transportu zwierząt rzeźnych. Pojedyncze takie transakcje, na zamówienie konkretnych klientów, podejmują się organizować firmy wyspecjalizowane w obrocie używanym taborem ciężarowym. Więksi przewoźnicy obywają się bez żadnego pośrednictwa i sami sprowadzają odpowiednie modele z Europy Zachodniej.
Wśród transportowców najlepszą opinię mają koniowozy i świniowozy włoskie, chwalone za trwałość i funkcjonalność. Należą też one do najdroższych, jednak nie to jest powodem zdarzających się narzekań potencjalnych użytkowników. Największym problemem dla nich jest to, że na realizację zamówień złożonych w Italii nierzadko trzeba czekać wiele miesięcy.
DAF 95 ATI 360 |
2 poziomy z regulacją hydrauliczną |
1989 |
48,5 tys. zł |
MAN 12-192 |
1 poziom, skrzynia aluminiowa, waga elektroniczna |
1994 |
55 tys. zł |
MAN 19-464 |
2 poziomy, poidła, dach podnoszony, wentylatory |
1999 |
132,5 tys. zł |
Scania 144 |
3 poziomy, zabudowa Pezzaioli, wentylatory, poidła |
1999 |
210 tys. zł |
MAN 25-414 |
3 poziomy, zabudowa Pezzaioli, wentylatory, poidła |
2001 |
245 tys. zł |
Scania 124 L |
3 poziomy, poidła, wentylatory, hydraulika |
2003 |
360 tys. zł |
Źródło: Auto Market Truck |