Artur Kalisiak, Transport i Logistyka Polska: - Komisarz ds. transportu UE oraz stosowne władze UE powinny jak najszybciej zareagować i na poważnie zająć się kwestią ograniczania przez władze austriackie swobód stanowiących filary UE
Władze regionu Tyrol w Austrii zapowiedziały dalsze utrudnienia w przejeździe ciężarówek o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 7,5 t przez Przełęcz Brenner, jednego z największych węzłów komunikacyjnych w Europie. Austriacy zaplanowali na ten rok więcej odpraw blokowych w Kufstein Nord.
Rząd w Tyrolu tłumaczy stosowanie tego rozwiązania poprawą bezpieczeństwa na drogach i próbą ograniczenia emisji spalin. Terminy odpraw zostały ustalone w oparciu o analizę natężenia ruchu przez ekspertów, policję i zarządcę austriackich autostrad ASFINAG. Odprawy odbywają się najczęściej w dniach, gdy po autostradzie Brenner i Inntal porusza się najwięcej pojazdów (głównie po i przed świętami państwowymi w Niemczech, Austrii i we Włoszech). Polegają one na przepuszczaniu przez granicę co godzinę maksymalnie 300 ciężarówek.Utrudnienia są zwiększane mimo skarg Włochów i Bawarczyków do Komisji Europejskiej i upomnienia z Brukseli. Pierwsze blokowe odprawy pojazdów ciężarowych odbyły się już w tym roku. Terminy kolejnych: 26 i 29 kwietnia, 2, 27, 28, 29 i 31 maja, 6, 11, 12, 13, 17, 18, 19, 21 czerwca, 1, 8, 15, 22, 29 lipca, 16 sierpnia, 4 i 28 października, 4, 5, 7, 12, 14, 21, 28 listopada. W Tyrolu nie tylko zwiększono w tym roku liczbę odpraw, ale i wprowadzono dodatkowe zakazy ruchu ciężarówek w soboty do południa. Oprócz w/w ograniczeń przejazdu samochodami ciężarowymi powyżej 7,5 t obowiązują dalsze zakazy jazdy na terenie Tyrolu jak też w całej Austrii (np. zakazy w święta kalendarzowe i w weekendy; zakazy jazdy w nocy od godz. 22.00 do 05.00; ograniczenia prędkości do 60 km/h; zakazy jazdy według prawa tzw. IG-L (o ochronie środowiska) ustalonego przez niektóre regiony Austrii i ich wojewodów).
Kolejne obostrzenia w planie
Tyrolski parlament zatwierdził tzw. Pakiet Anty- Tranzytowy, który ma wejść w życie z początkiem października. Pakiet ten przewiduje kolejne rozwiązania mające na celu poprawę jakości powietrza oraz bezpieczeństwa i zdrowia mieszkańców Brenner oraz odciążenie infrastruktury drogowej. Zgodnie z zapowiedziami tyrolskiego rządu, o kolejne grupy towarów rozszerzony zostanie sektorowy zakaz ruchu ciężarówek w regionie. Ponadto zlikwidowane zostaną zezwolenia specjalne, które obowiązują dla pojazdów spełniających normę emisji EURO 6. Pakiet przewiduje ogólny zakaz ruchu dla ciężarówek EURO 4. Ciężarówki EURO 5 nie będę mogły przejeżdżać przez Tyrol od 2021 r. Wtedy też zacznie obowiązywać nocny zakaz ruchu dla ciężarówek EURO 6. Tyrolski rząd planuje również zaostrzyć kontrole ciężarówek, by poprawić bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Władze regionu zaprezentowały Pakiet Kontroli
Transportu Ciężarowego, który przewiduje m.in., że ruch ciężarówek na B179 będzie „dozowany” i powstanie specjalna grupa policji, która skupi się na sprawdzaniu pojazdów ciężarowych. Funkcjonariusze mają zaostrzyć kontrole ciężarówek. Wraz z policją skarbową, będą sprawdzali, czy kierowcy spełniają wszystkie wymogi związane z płacą minimalną.
Za wszystko finalnie i tak zapłaci konsument
O komentarz na temat tych zaostrzeń oraz konsekwencji dla naszych przewoźników poprosiliśmy Artura Kalisiaka z organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska: - Problemy i ograniczenia związane z przekraczaniem tranzytem przełęczy Brenner w Austrii przez pojazdy ciężarowe pojawiły się już jakiś czas temu. Pomimo licznych apeli do władz Tyrolu oraz Komisji Europejskiej władze austriackie w dalszym ciągu dążą do praktycznie całkowitego zakazu ruchu pojazdów ciężarowych na tej trasie. Tłumaczą to względami związanymi z poprawą jakości powietrza oraz bezpieczeństwa ruchu drogowego. Oba argumenty są trudne w tym przypadku do zrozumienia i uzasadnienia. Działania władz austriackich prowadzą bowiem do powstawania ogromnych zatorów, w których setki pojazdów oczekują godzinami na przejazd. Powodują tym samym większe zanieczyszczenie powietrza oraz większe ryzyko wystąpienia sytuacji niebezpiecznych na drodze. Kierowcy nie są w stanie przewidzieć jak długo zajmie im podróż przez Austrię. Stosowanie się do przepisów związanych z czasem jazdy i odpoczynku jest bardzo utrudnione. Przypomnijmy, że przejazd tą trasą to najkrótsza i najbardziej uzasadniony ekonomicznie opcja łącząca południowo-wschodnie terytorium Niemiec z północną częścią Włoch. Utrudnienia polegają m.in. na wprowadzeniu zakazów poruszania się tą trasą pojazdów o dmc powyżej 7,5 t w określone dni w roku. Ponadto, służby austriackie przeprowadzają skrupulatne, blokowe kontrole drogowe pojazdów ciężarowych, np. 250-300 pojazdów na godzinę. Co więcej, władze Tyrolu planują wprowadzenie od 2021 roku zakazu poruszania się tą trasą pojazdów, które nie spełniają normy emisji spalin euro 6, a docelowo nawet pojazdy z normą euro 6 zostaną objęte pewnymi zakazami. Wszystko to powoduje znaczne wydłużenie przewozów wykonywanych na tej trasie, a tym samym wzrost kosztów i ryzyka po stronie przewoźników. Przejazd trasą przez przełęcz Brenner np. z Werony we Włoszech do Monachium w Niemczech to dystans ok. 430 km. W normalnych warunkach kierowcom pojazdów o dmc powyżej 3,5 t trasa ta zajmuje ok 6-7 godzin. Biorąc pod uwagę plany władz austriackich, najprostszym rozwiązaniem jest wybór dróg alternatywnych. Tyle tylko, że podróż z Werony do Monachium przez Villach i Salzburg w Austrii to już dystans ok 670 km, a czas podróży wydłuża się do ok 9 h. To oznacza, że przy obsadzie jednego kierowcy możliwe jest, że nie zdąży on w ramach dziennego dopuszczalnego czasu jazdy pokonać tej trasy bez odebrania obowiązkowego, minimum 9-godzinnego odpoczynku. Inna możliwość to przejazd przez Mediolan, wschodnią część Szwajcarii i Bregenz w Austrii. W tym przypadku dystans jest jedynie odrobinę krótszy, bo ok. 645 km. Sam czas potrzebny na pokonanie tej trasy jest podobny do podróży przez Villach, ale dochodzą dodatkowe elementy, jakie wiążą się z przejazdem przez kraj nienależący do UE. Oprócz obowiązkowego zakupu rocznej, czyli jedynej dostępnej winiety w Szwajcarii, należy dokonać odprawy celnej przewożonego ładunku. To wiąże się z kolejnymi kosztami i stratą czasu. Warianty alternatywne wiążą się w każdym przypadku ze znacznym wydłużeniem czasu dostawy, w skrajnych przypadkach nawet o dodatkowe 9 lub 11 godzin obowiązkowego odpoczynku kierowcy. Czy wielkie koncerny zamawiające towary do produkcji są w stanie sobie pozwolić na tak negatywne zmiany? Nie wydaje się to prawdopodobne. Zarówno przewoźnikom, ich klientom, jak i odbiorcom towarów oraz nam, konsumentom zależy na jak najszybszym otrzymaniu zamówionego towaru, najlepiej po jak najniższej cenie. Działania władz austriackich mogą doprowadzić w konsekwencji do sytuacji, w której tranzyt towarów przez przełęcz Brenner będzie się odbywał w bardzo ograniczonych warunkach, a za to wszystko finalnie i tak zapłaci konsument. Cytując klasyka: „pan płaci, pani płaci, my płacimy, (…) społeczeństwo płaci”. A mówimy o społeczeństwie całej UE, gdyż trasa ta jest niezwykle istotną częścią europejskiej sieci dróg TEN-T. No i kwestia chyba najistotniejsza, zarówno z punktu widzenia przedsiębiorców prowadzących działalność transportową, jak i wszystkich obywateli UE. Działania władz Tyrolu stanowią ewidentne naruszenie swobody przepływu towarów i świadczenia usług, czyli podstaw funkcjonowania UE. Wspólny rynek to niewątpliwie jedna z większych zalet członkostwa w UE. W teorii polega on na pełnej swobodzie świadczenia usług czy przepływu towarów na terenie całej UE. W praktyce zaś nie tylko Austria, ale wiele innych państw członkowskich zachodniej Europy coraz częściej próbuje ograniczać, różnymi sposobami, podstawowe swobody gwarantowane przez UE. Ciężko jest znaleźć inną branżę w całej UE, która w ostatnich latach byłaby narażona na tak wiele nowych ograniczeń, zakazów i dodatkowych wymogów, jak transport drogowy. Komisarz ds. transportu UE oraz stosowne władze UE powinny jak najszybciej zareagować i na poważnie zająć się kwestią ograniczania przez władze austriackie swobód stanowiących filary UE. Zwłaszcza w sytuacji, gdy dotyczą one tylko i wyłącznie przewozów tranzytowych, czyli w większości przypadków wykonywanych przez przewoźników zagranicznych. Lokalne firmy transportowe nie są objęte tego typu zakazami. Polscy przewoźnicy są elastyczni i dostosują się do nowych warunków. W epoce globalizacji nie można jednak powiedzieć, że kogoś w innym kraju UE nie dotyczą regionalne problemy i pomysły władz austriackich. Dla nas, konsumentów, oznaczać to będzie po prostu wyższe ceny towarów na półkach, czy nam się to podoba, czy też nie…